Autobus wycieczkowy zbliża się do granicy.
– Piwo! Sikanie! – po raz któryś z rzędu rozochoceni pasażerowie zmuszają kierowcę do zatrzymania.
Po dłuższej chwili, gdy już zajęli miejsca, kierowca pyta głośno:
– Czy kogoś brakuje?...
Cisza.
Po przekroczeniu granicy do kierowcy podchodzi mężczyzna i mówi lekko bełkocząc:
– Nie ma mojej żony...
– No przecież – wścieka się kierowca – pytałem, czy kogoś nie brakuje!
Na to facet:
– Ale mnie jej nie brakuje, tylko mówię, że jej nie ma...
Pewien facet przeczytał książkę o asertywności i postanowił ją wypróbować na żonie. Nie wrócił jak zazwyczaj zaraz po pracy do domu, tylko poszedł z kumplami na piwo. Około 19 puka do drzwi, żona mu otwiera a on:
- Słuchaj, skończyło się babci sranie! JA jestem w tym domu Panem! JA mówię, a ty słuchasz, jasne?! Zaraz biegusiem podasz mi kapciuszki, kolacyjkę, potem zimne schłodzone piwko, i nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz, a później napuścisz mi wody do wanny. No, i nie muszę chyba mówić, kto mnie po kąpieli ubierze i uczesze? No kto?!
- Zakład pogrzebowy palancie!
Rozmawiają dwie koleżanki:
- Ten mój stary to nie widzi we mnie już kobiety! Przychodzi wieczorem do domu i tylko: Co jest do żarcia? Zeżre i idzie spać
- Mam na to sposób, z moim było to samo. Kupiłam sobie seksowna satynową czarną koszulkę, czarne podwiązki z pończochami i jeszcze do
tego czarną maskę. Wieczorem jak przyszedł z pracy i mnie w tym zobaczył to mówię ci, było bosko.
Spotykają się po kilku dniach:
- I co, pomogło!?
- Daj spokój, zrobiłam jak mi radziłaś, a on wraca do domu, patrzy na mnie i mówi: Cześć Zorro, co jest do żarcia?
Poradnia małżeńska. Przed biurkiem siedzi dość nerwowa para.
- Na czym polega państwa problem?
- Bo żona nie daje mi... - zaczyna mąż
- Uch, ty jełopie zakłamany! - przerywa żona - Ja ci nie daję, fujaro złamana?! Ja, ja?! Teraz to ci dupczenie w głowie, co?!
- ...nie daje mi dojść...
- O ty kutafonie wygięty! Ja ci dojść nie daję?! Jak ty masz niby dojść, impotencie z dziada pradziada, hipokryto ty?!
- ...do słowa.
Żyd Moryc zmienił wiarę i został chrześcijaninem. Zaraz po chrzcie wychodzi z kościoła i demonstracyjnie zaczyna się żegnać:
- W Imię Ojca i Syna i... jak się ten trzeci wspólnik nazywał?...
W parku na ławce siedzi Jasio, a obok niego siedzi kobieta w ciąży. W pewnym momencie Jasio pyta:
- Co tam pani ma?
- Dzidziusia.
- A kocha go pani?
- Oczywiście.
- To dlaczego go pani zjadła?
Z płonącego domu strażak wynosi na rękach starą babcię i mówi do niej:
- Niech babcia zaciśnie zęby!
- To musimy się wrócić, bo zęby pozostały w szklance
Ksiądz nie wiedział jak na mszy ogłosić zapowiedzi. Narzeczony nazywał się Jan Chrzan, a narzeczona nazywała się Maria Jedligówna. Wreszcie powiedział:
- Marianna z Janem Jedligówna z Chrzanem.
Przychodzi ksiądz po kolędzie do rodziny Jasia i zadaje Jasiowi standardowy zestaw pytań:
- A ile masz lat?
- Siedem.
- A do kościółka chodzisz?
- Chodzę.
- Co niedziela?
- Co niedziela.
- Z całą rodziną?
- Z całą.
- A do którego?
- Do Carrefoura.
Polska, lata 70-te ubiegłego wieku. I sekretarz PZPR pyta przechodnia:
- Co byście obywatelu zrobili, gdybym otworzył granice?
- Uciekałbym na drzewo.
- Na drzewo? Dlaczego?
- Żeby mnie nie zadeptali
W piątek późnym wieczorem do jubilera przyszedł stary, obleśny dziadek z towarzyszącą mu, przecudnej urody zgrabną dziewczyną. Zaczęli oglądać pierścionki. Po dłuższej chwili ona wybrała piękny egzemplarz. Dziadek upewnił się czy to właśnie ten pierścionek jej się spodobał i mówi jubilerowi, że go kupuje. Jubiler na to:
- Ten pierścionek kosztuje 100 tys. złotych.
- Nie szkodzi, biorę!
- Zapłaci pan gotówką czy kartą?
- No, wie pan - mówi dziadek - taką kwotę nie nosi się w portfelu, więc zapłacę kartą.
Sprzedawca się lekko zafrasował i mówi:
- Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale przy takiej kwocie do zapłaty muszę sprawdzić, czy pańska karta ma pokrycie na koncie, a w piątek o tej porze banki są pozamykane. Do poniedziałku nie będę mógł zweryfikować pańskiej karty, więc co pan proponuje?
Dziadek:
- Proszę pana! Nam naprawdę zależy na tym pierścionku, więc aby nikt go nie kupił proszę go zdjąć z wystawy i schować do sejfu wraz z moją kartą kredytową. W poniedziałek rano sprawdzi pan w banku czy karta ma pokrycie, zadzwoni do mnie pod numer, który panu zostawię, a ja wtedy ponownie do pana przyjdę.
Jubiler zrobił tak, jak zaproponował klient. W poniedziałek rano po przyjściu do pracy dzwoni do banku, podaje numer karty dziadka, a tam mu mówią:
- Panie! Ta karta nie ma pokrycia od 3 lat!
Sprzedawca pobladł i telefonuje do dziadka:
- Proszę pana! W banku powiedzieli, że pańska karta nie ma pokrycia od 3 lat! Jak pan to wyjaśni?
Dziadek na to, z uśmiechem:
- Proszę pana, ja doskonale wiem, że moja karta od 3 lat nie ma pokrycia na koncie. Ale czy pan wie jaki ja miałem cudowny weekend?
Dwie przyjaciółki dyskutują o swoim życiu seksualnym. Jedna z nich skarży się na męża-impotenta.
- I jak sobie z tym radzisz?
- Muszę używać ogórka.
- Za każdym razem używasz świeżego ogórka?
- Tak.
- A co u licha robisz ze zużytymi ogórkami?
- Wkładam Józkowi do kanapek przed jego wyjściem do pracy... Uważam, że w ten czy inny sposób, musi mu się dostać trochę cipki.